Wydawca: Ośrodek KARTA
Wybór i opracowanie tekstów: Edyta Banaszkiewicz
Wstęp: Zbigniew Gluza
współpraca redakcyjna: Agnieszka Knyt
Opracowanie graficzne: Alicja Kobza, Michał Warda
Warszawa 2021, wydanie I
Oprawa miękka, 112 stron
ISBN 978-83-66707-03-0
Z serii: Poza seriami
Marsz Białorusi
Sierpień–grudzień 2020
24.90 zł z VAT
Opis książki
Po 26 latach rządów Aleksandra Łukaszenki w Białorusi, w wyniku sfałszowania wyborów, nastąpiło ogromne poruszenie całego społeczeństwa. Białorusini nagle objawili się w oczach Europejczyków jako naród niezwykle świadomy swej godności, tożsamości, potrzeby zmiany. Białoruskich przywódców, tzn. kontrkandydatów Łukaszenki, wsadzono do więzienia.
Kobiety zaczęły odgrywać rolę nieporównanie większą niż mężczyźni. W jednych wypadkach dlatego, że mężczyźni znaleźli się w więzieniu, a w innych – kobiety po prostu okazały się lepiej wykształcone, bardziej odważne, zdecydowane i demonstrują bardzo dużo poczucia odpowiedzialności.
Ludzie są porywani i torturowani (więźniowie nie mają czystej wody, artykułów higienicznych), są bici i przetrzymywani w nieludzkich warunkach. Ale nie rezygnują, walczą o siebie. Nasza wielogłosowa opowieść, spisywana na bieżąco, w czasie rzeczywistym, pokazuje czas zmian i drogi do siebie wolnego, niezależnego narodu.
ALAKSANDR BROWKO:
Gdy podawali wyniki głosowania, usłyszałem liczbę 80. Coś mi w głowie wybuchło! Widziałem, ilu ludzi idzie na wybory z białymi wstążkami na ręku [znak głosowania na Cichanouską]. Wszyscy żyli nadzieją, a tu nagłe uderzenie w twarz!
JEKATERINA:
Ukradziono nasze głosy. To pokojowa akcja. Chcemy zmian. Nie chcę rozlewu krwi. Chcę pokoju i wolności.
WALERIA JANICKA:
Zaczęły latać granaty. We mnie trafił pierwszy. Z tyłu wciąż były wybuchy. Było bardzo głośno, nie rozumiałam, co się dzieje, stałam i chwiałam się. Złapali mnie za ramiona i gdzieś zabrali. Czułam, jak krew płynie po całym moim ciele, po całym ubraniu. Najważniejsze, że żyję, reszta nie jest ważna. Wyciągnęli ze mnie odłamek granatu.
MAKSIM KOROSZIN:
Pobili mnie do nieprzytomności, dali amoniak, żeby ocucić. Pięć minut później znowu zaczęli bić. A potem zaczął się atak astmy, brakowało mi powietrza. Zacząłem się dusić.
DIMA:
Czwartego dnia w więzieniu odbył się sąd. Prawie się ucieszyliśmy. Myśleliśmy, że teraz to już nas wypuszczą. Dadzą pewnie jakiś mandat. Byliśmy gotowi płacić, byle tylko nas wypuścili.
Dla każdego wyrok już był przygotowany. „Ptaszkami” zaznaczono, gdzie podpisać. Byli tacy, którzy prosili o możliwość zapoznania się z tym, co tam jest napisane – takich bito. Tych, którzy prosili o adwokata, także bito. Sędzia do mnie: „Zgadza się pan?”. Mówię: „Tak, co mam zrobić, oczywiście, że się zgadzam”. Nie miałem pojęcia, z czym się zgadzam.
FRANAK WIACZORKA:
Jesteśmy bardzo blisko zwycięstwa i bardzo ważne jest, żeby represje nas nie złamały.
SWIATŁANA CICHANOUSKA:
Nasz marsz do wolności już zwyciężył. Nie zmieniło się jeszcze państwo, ale zmieniło się społeczeństwo.